wtorek, 15 marca 2022

Wiosna tuż za rogiem

Dzień dobry!
Witam się z Warszawy w ten całkiem słoneczny dzień. Chciałabym napisać, że znad kubka kawy, ale niestety nie, bo skończyła się dwa dni wcześniej. Dziś na jej miejscu gości zbożowa, również pyszna :) Swoją drogą, ogromny przywilej móc doświadczać spokoju i niespiesznie zbierać myśli na blogu.

Jak zawsze po takiej przerwie, zupełnie nie wiem od czego zacząć, więc może od początku? A na początku roku wprowadziliśmy się do naszego mieszkania. Nasze własne M! (choć trochę jednak banku)

Wszystko tutaj jest absolutnie wymarzone, zaczynając od okolicy - która idąc za piosenką hany montany łączy najlepsze z obu światów. Jest piękny las, są też typowo miejskie udogodnienia. Na mojej liście konieczności w okolicy była kawiarnia, kino i basen. Jest to wszystko i więcej! Nie chcę wdawać się w szczegóły, ale to mieszkanie po prostu przerosło moje marzenia pod kilkoma względami. Nic, tylko dziękować Bogu!


Mieszkanie było całkowicie umeblowane i - po przeprowadzeniu konkretnych porządków - gotowe do zamieszkania od razu. Postanowiliśmy jednak wyremontować łazienkę i pomalować ściany. Projekt łazienki robiłam sama i okazał się być o wiele trudniejszy niż bym sobie tego życzyła. Milion wyborów do podjęcia. Poza kolorami, kafelkami i ogólnym stylem trzeba też wybrać baterie, syfony, uchwyty... Czekałam na te wybory od zawsze, a kiedy przyszły - okazały się być prawdziwą zmorą. Zawsze coś będzie lepszym rozwiązaniem, nigdy nie będzie perfekcyjnie bo ta perfekcja po prostu nie istnieje. Mózg paruje! Z efektu finalnego jestem zadowolona, choć oczywiście nie jest idealnie :D






Wanna to dla mnie jeden z największych luksusów.
Przez pierwsze tygodnie czułam, że to zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
(w domyśle: muszę teraz wziąć jak najwięcej kąpieli, zanim wszystko pryśnie)


Inną miłą mieszkaniową sprawą jest to,
że mamy teraz porządną balkonową przestrzeń.
A nawet dwie, więc mogę myśleć zarówno o strefie chillu
jak i o ogródku owocowo - warzywnym! Marzą mi się truskawki,
borówki, jeżyny, pomidorki, rzodkiewki, szpinak, rukola,
różne zioła i kwiaty jadalne.

Mam zagwostkę - przeznaczyć niedużą przestrzeń i mieć wszystkiego po trochu,
czy raczej skupić się na kilku i mieć większy plon?
Wciąż się nad tym zastanawiam i oczywiście cały proces
chcę udokumentować na blogu :)

Na koniec tego wpisu zdradzę, że mam właśnie drugie podejście
do projektu 365 - jedno zdjęcie dziennie. Zaczęłam spontanicznie,
2 tygodnie temu i idzie mi dobrze. Nie spinam się o idealne zdjęcia,
raczej po prostu je robię. I podzielę się nimi w kolejnym wpisie!

J.






1 komentarz:

  1. Wspaniale, że masz już swoje M (choć rzeczywiście nadal częściowo banku ale oby udało się Tobie jaknajszybciej spłacić). Tak można Bogu i za to dziękowć :) Fajnie, że las w okolicy! Lubię projektować i potwierdzam, że nie jest to takie proste mimo, że wydaje sie z pozowu. Gratualację własnego projektu i myślę, że napewno jeszcze coś będziesz udoskonalać. Ciekawie wyszła, taka biała i jasna. Z projektem ogrodowym to wszystko wyjdzie w praniu, kombinuj, prubuj i eksperymentyuj, w końcu mozesz ile się da na własnym mieszkanku :) Projekt fotograficzny bardzo ciekawy może i jak wezmę w nim udizał. ale dopiero chyba od następnego miesiąca
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

23929