Żywo doświadczam tego, że przebudzenie wchodzi na kolejny poziom i myślę, że już nie zwolni. To jest czas naszego przygotowania, treningu. Bóg jest tak dobry, niech wszystko, co tutaj opiszę odda Jemu Chwałę!
Zacznę od tego, że w grudniu minionego roku modliłam się i pytałam Boga na czym powinnam skupić się w 2020. Zrobiłam swój mały kolaż, a w mojej głowie rozbrzmiewało słowo-wskazówka na obecny rok. To słowo to ZMIANA.
Wiedziałam, że to nie będzie nic małego. To miała być największa zmiana w moim dotychczasowym życiu. Wiedziałam też, że żadna zmiana nie nastąpi bez mocy Boga, bez Jego Łaski. Skąd? A no, próbowałam już sama wprowadzać zmiany. Już jakieś 8 lat próbowałam i doświadczyłam mnóstwa porażek na wielu różnych polach. Być może napiszę coś więcej na ten temat w moim świadectwie, którym wkrótce chcę się tutaj podzielić.
Wiedziałam już, że sama nic nie zdziałam, więc postanowiłam mocno uchwycić się tego, co słyszałam na modlitwie. Uwierzyłam Bogu w nadchodzące zmiany, wyznawałam je. Dosłownie oparłam się całkowicie na wyznaniu, że rok 2020 jest rokiem największych zmian w moim życiu i że nastąpią tylko dzięki Łasce Boga, po którą chcę przychodzić codziennie z ufnością do Jego Tronu.
Podczas kwarantanny wzięłam też udział w wyzwaniu Dziennik Rozwojowy, które polegało na tym, że codziennie przez 10 minut odpowiadałam na różne pytania, najczęściej bardzo konfrontujące i trudne, bo odnoszące się do tych wszystkich rzeczy, które chciałam zmienić w swoim życiu, a jednak nie udawało mi się to przez lata. To było dobre doświadczenie i bardzo się cieszę, że mam to wszystko spisane.
Niecałe dwa miesiące temu zobaczyłam jak w mojej głowie słowo ZMIANA przekształca się w słowo ŁASKA. I kilka dni później coś zaczęło dosłownie pękać.
16 kwietnia 2020
Dzień w którym zaczęłam ćwiczyć. Po prostu. Od tak. Wstałam z łóżka i zrobiłam trening, po którym mięśnie bolały mnie przez trzy dni. Gdyby ktoś mi powiedział o tym dzień wcześniej - na pewno nie uwierzyłabym. Moja aktywność fizyczna ograniczała się wtedy do wędrówek na trasie komputer - lodówka, a tu takie coś. Zupełnie spontaniczne pragnienie. Łaska.
Oczywiście muszę dodać, że nie był to jednorazowy wyskok. Od tego dnia ćwiczę regularnie, 4-5 razy w tygodniu. Nie są to krótkie i lekkie ćwiczenia, a mimo to wykonuję je z przyjemnością. Realizuję właśnie drugi miesiąc planu treningowego i za jednym wyjątkiem nie zdarzyło się, żebym nie cieszyła się na trening. Cud? Dla mnie na pewno.
Chcę tutaj podziękować też Ani z bloga Ekstrakt Życia. Po tym wpisie poczułam się bardzo zainspirowana!
Tego dnia nie tylko zaczęłam ćwiczyć. Zaczęłam też zdrowo jeść. Również od tak. Bez przygotowań, bez planu, bez poczucia że coś tracę. Wyliczyłam swoje ppm, cpm, makro i z lekkością zaczęłam redukcję. Zaczęłam od prostych posiłków, a w trzymaniu swoich założeń pomaga mi aplikacja Fitatu i waga kuchenna. Nie czuję się znużona tym procesem - przeciwnie! Odkrywam mnóstwo inspiracji w przygotowywaniu pięknych, dobrze zbilansowanych posiłków i czuję się lepiej niż kiedykolwiek. Jak piszę te słowa czuję przedziwną radość. Dotychczas mogłam pisać je jedynie w formie moich marzeń.
Na zdjęciach dumnie prezentują się moje ulubione zdrowe deserki,
czyli snickersowe smoothie na kaszy jaglanej i wegańskie lody słony karmel.
czyli snickersowe smoothie na kaszy jaglanej i wegańskie lody słony karmel.
Taką redukcję to ja rozumiem ;)
Kolejna rzecz, którą mogę śmiało doliczać do listy cudów
- Bóg zmienił i wciąż zmienia moje podejście do ludzi.
Chcę spędzać czas z ludźmi, chcę ich kochać, jestem dużo bardziej otwarta.
Czuję jak moje uprzedzenia i osądy są wypalane, a na ich miejsce wchodzi
Chcę spędzać czas z ludźmi, chcę ich kochać, jestem dużo bardziej otwarta.
Czuję jak moje uprzedzenia i osądy są wypalane, a na ich miejsce wchodzi
tylko słowo KOCHAJ. Modlę się wciąż, żeby Bóg zmieniał moje serce.
Chcę doświadczyć w tym roku prawdziwych relacji Przymierza.
Już zaczęłam, ale wiem, że to dopiero początek.
Mnóstwo poczucia winy i przetestowanych kalendarzy.
Nie działało. Aż tu nagle w mojej głowie: Kup planer.
Ale kolejny? serio? Co to zmieni?
Planer jednak kupiłam i nagle zaczęłam rozgryzać
misterną sztukę organizowania codzienności.
Wciąż testuję różne rozwiązania, praca w blokach,
jaka poranna rutyna jest najlepsza, kiedy czas z Bogiem
jest najbardziej owocny. Uczę się dosłownie planować
jest najbardziej owocny. Uczę się dosłownie planować
z Duchem Świętym.
Przy tym punkcie wspomnę, że od dłuższego czasu wstaję ok. 5:30.
Niemożliwe stało się możliwe - Bóg przekonał mnie, że sowa może
przemienić się w skowronka. I to z uśmiechem na ustach!
przemienić się w skowronka. I to z uśmiechem na ustach!
Ten wpis jest już długi, ale wciąż mam wiele do opisania!
Doświadczam przełomów w moim chrześcijańskim życiu.
Przełomy w modlitwie, łaska do najdłuższego jak dotąd postu.
Zmiana w ostrości widzenia duchowej rzeczywistości. Coraz częściej
Przełomy w modlitwie, łaska do najdłuższego jak dotąd postu.
Zmiana w ostrości widzenia duchowej rzeczywistości. Coraz częściej
słyszę konkretne prorocze przesłania. Czasem jadąc tramwajem konkretny
obraz tego, co nadchodzi. Innego dnia niezwykła odpowiedź na modlitwę
obraz tego, co nadchodzi. Innego dnia niezwykła odpowiedź na modlitwę
i przemiły czas w kawiarni z pewnym starszym panem poznanym
'przypadkiem' na ulicy chwilę wcześniej.
Pragnienie bliskości Boga,
w inny sposób niż dotychczas. Coraz mniej opieram się na emocjach,
a zamiast tego chcę kochać stabilnie. Być super praktyczna. Służyć.
Inspiracją do tego wpisu była pewna piękna chwila.
Usiadłam na mojej ulubionej ławce w parku, moim małym happy place.
Po przeczytaniu kilku rozdziałów
Usiadłam na mojej ulubionej ławce w parku, moim małym happy place.
Po przeczytaniu kilku rozdziałów
Biblii wyjęłam notes i zaczęłam przeglądać wpisy z ostatnich miesięcy.
Wyzwanie Dziennik Rozwojowy, zapiski pełne wiary.
Czytając doświadczałam coraz większej ekscytacji, kiedy
okazało się, że te wszystkie rzeczy o których pisałam z tęsknotą,
marzyłam i wierzyłam, że zaczną dziać się w tym roku...
naprawdę się dzieją.
naprawdę się dzieją.
Niesamowite jest to, że to wciąż dopiero początek zmiany,
czuję to mocno.
Ten wpis jest chyba jednym z najbardziej niezwykłych,
które tu zostawiam. Za wszystko co mogłam dzisiaj opisać,
CHWAŁA BOGU!
Chcę dodać, że wierzę w to, że jest czas Łaski i Zmiany dla całego
kościoła. Nie jestem jedyną osobą, która doświadcza teraz nowej rzeczywistości.
Rzeczy mocno przyspieszają, bo przed nami ciekawe czasy :)
Spontaniczne pragnienie – chwila w której czujesz, że bardzo chcesz to zrobić. Jak ja lubię wprowadzać zmiany z Bogiem! :)
OdpowiedzUsuńJeeej ja tutaj. :D
W kwestii kochania ludzi, kiedyś uważałam to za łatwe, byłam bliska powiedzenia, że ja to potrafię, ale Bóg postawił na mojej drodze nowe osoby i już wiem, że bez Jego łaski się nie obejdzie... Chodzi o to, że kiedy samodzielnie kontrolowałam swoje życie, było łatwiej – ale nie o to chodzi aby meandrować pomiędzy ludźmi, omijając tych niewygodnych. Teraz wiem, że czeka mnie z tym dużo pracy.
O, witaj w klubie, też jestem byłą sową :) Taka ciekawostka jeszcze: zauważyłam, że Bóg lubi nas zbierać o 5 rano. Zaczęło mnie to zastanawiać. Coraz więcej osób mówi mi, że wstaje na modlitwę właśnie o 5.
Te trzy małe zdjęcia obok siebie, z zachodem słońca i purpurą na chmurach – bardzo mi się podobają.
Starszy pan poznany przypadkiem - przyszedł kiedyś taki jeden do mnie powiedzieć mi jedno zdanie, które trafiło boleśnie w sedno.
"Byś super praktyczna" - podoba mi się to.