środa, 15 kwietnia 2020

Kwarantanna | dzień 31

Dziś mija dokładnie miesiąc. Chciałoby się napisać "pierwszy miesiąc", ale tak naprawdę nic nie wiadomo. Choć nie ukrywam, że ucieszyłabym się z kolejnego. Lubię ten czas, przywilej zostawania w domu. Pewnie jestem w tym osamotniona.  Cieszą mnie obecne refleksje, choć nie zawsze są przyjemne. Mimo to lubię je, bo część z nich prowadzi do zmian. Odkrywam w sobie coraz większy introwertyzm, kiedy czasem odczuwam przesyt rozmów na video chacie. Jeśli wrócimy jeszcze na chwilę do 'normalności' zrobię coś, co pewnie niewiele osób podzieli. Zacznę spędzać więcej czasu sama. Bez internetu, bez rozpraszaczy. W ciszy.

A dzisiejszy dzień upłynął bardzo szybko. Uzupełniliśmy zapasy, przesłuchałam kilka podcastów. Zjadłam coś naprawdę pysznego. I pięknego. Aż zostawiłam trochę więcej koloru na zdjęciach, mimo, że zazwyczaj trochę je wygaszam. Zrobiłam kilka małych zadań, choć mogłabym dorzucić do mojego planu jeszcze kilka. Wieczorem kurnik ze znajomymi. I zleciało. Co przyniesie jutro?






Na koniec prawdziwy autor tego bloga, pan koteczek aka Kajtuś. Uchwycony na moment przed publikacją. Do napisania!

wtorek, 14 kwietnia 2020

Kwarantanna | dzień 30

Po raz pierwszy od ponad roku czuję to co teraz. Czuję, że jestem gotowa ruszyć dalej. Jakbym była podłączona pod kroplówkę z weną. Niesamowite. Wiem dokładnie co robić. Kiedy piszę te słowa, przeszywają mnie przyjemne ciarki. Motyle w brzuchu. Jasność myśli. I pomyśleć, że wystarczyła odrobina konsekwencji. Odrobina.

Chcę zapamiętać ten wtorek, 14 kwietnia. Nigdy nie lubiłam wtorków. Może teraz staną się moimi ulubionymi dniami tygodnia? A może jeśli utrzymam konsekwencję, nie będę musiała wybierać pomiędzy dniami? Nie chcę myśleć, że to zbyt piękne. Nie. To nowy etap. Poprzedni już za mną. To czas na stabilizację, zupełnie nowy czas.

Słowo - wskazówka, które wybrałam na ten rok, to zmiana. Czasem jednak myślę, że to łaska. Żadna zmiana u mnie nie zaszła bez łaski. Próbowałam, naprawdę. Siła, która była we mnie, okazywała się nie być siłą. Dopiero kiedy wkraczał Bóg, kiedy prosiłam Go o pomoc. Wtedy działy się cuda. I dzieją się dalej. A mi pozostaje dziękować i przecierać zaszklone oczy ze zdumienia.

Wciąż nie ustaliłam ze sobą czasu publikacji. Skłaniam się jednak ku pisaniu do popołudniowej kawy. Myśli zgrabnie układają się w mojej głowie. A to, jak je przepisuję, to już inna bajka.





poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Kwarantanna | dzień 29

Kolejny dzień w izolacji. Pachnący jagodami z puszki i wiosną, którą podglądam przez okno. Nadrobiłam wyzwanie Dziennik Rozwojowy, słuchałam Bitów Praskich i zmontowałam świadectwo dla I. To nietypowy poniedziałek, choć trudno mówić teraz o typowych dniach. Miałam dziś kilka refleksji, również niecodziennych. Powierzam je Bogu, może kiedyś pokieruje mnie w te strony.

A tymczasem rozstawiamy nasze kino domowe i odpalamy końcówkę pierwszego sezonu The Flash. Ciężko było mi przebrnąć przez początek, a później walczyłam o 'jeszcze jeden odcinek'. Kuba jednak jest konsekwentny, więc serial rozłożyliśmy na 2 tygodnie. Zostało nam ostatnie chrupadło, ale na szczęście okazuje się, że z kilku puszek może powstać dużo dobrego jedzonka. Zostawiam kilka domowych kadrów z dzisiaj. Do jutra!





 


niedziela, 12 kwietnia 2020

Kwarantanna | dzień 28

Przyszedł dzień, w którym w końcu zasiadłam do komputera z zamiarem odświeżenia mojego małego kącika w sieci. Bywam oporna jeśli chodzi o przechodzenie z fazy pomysłu do fazy wykonania, nawet jeśli chodzi o rzeczy na których naprawdę mi zależy. Blog jest jedną z takich rzeczy. Wróciłam do starego szablonu (z delikatnymi zmianami). Jest bardziej minimalistycznie, tak jak lubię.

Podczas tej izolacji (którą również lubię) chciałabym uczyć się konsekwencji, małymi krokami. Takim krokiem może być codzienny wpis na blogu. Choćby zdanie, ale codziennie, najlepiej o tej samej godzinie. Nie wiem, dlaczego wcześniej na to nie wpadłam. A może pomysł zgubił się gdzieś w gąszczu nieuporządkowanych myśli?


Robię dużo zdjęć. Nie byłoby to nic szczególnego, gdyby nie czas jaki na to poświęcam. Może nie na samo robienie, co przerabianie ich, łączenie kolorów i inne rzeczy. Ponadto, przywiązuję się do nich, a w efekcie mam wiecznie przepełnione dyski i bałagan. Chciałabym to posprzątać, poukładać jak ubrania w szafie. Wprowadzić minimalizm. Co prawda i tak zrobiłam postępy i zaczęłam robić mniej zdjęć, jednak to dopiero początek drogi.

Zaczęłam traktować kwarantannę jak pewnego rodzaju podróż. Jej miejsce docelowe zmienia się w zależności od kursu, który wyznaczam na codzień. A ten się zmienia. Nie płynę linią prostą, co chwila muszę go poprawiać. Gdyby tylko można było zobaczyć jak te nasze codzienne wybory wpływają na to, gdzie dopłyniemy...












Jeśli mam pisać codziennie, to na dziś już skończę.
Zostawiam tylko trochę obrazków z tego dziwnego czasu.
Do jutra!

Żdżar '20










grudzień '19


















Łączna liczba wyświetleń