poniedziałek, 31 lipca 2023

Nowy świat

Witam po długiej przerwie!
Od długiego czasu zbierałam się, by posprzątać pajęczyny, które zawisły na blogu.
Często o nim myślę, okazjonalnie zaglądałam. To w końcu mój mały dziennik internetowy.

Zdecydowanie częściej piszę w tym analogowym. Jest coś magnetyzującego w pisaniu odręcznym. Szum stalówki płynącej po papierze jest nie do zastąpienia. Forma wpisów jednak pozostaje zbliżona. Spontaniczne myśli, bez ładu i składu (zazwyczaj). Nie wiem, co czeka za rogiem kolejnego akapitu. 

Pisanie jest dla mnie formą sztuki. Małym hobby, sprawiającym niezwykłą przyjemność. Lubię się w nią zanurzać powoli, smakować każde zdanie. Niestety stety, w moim nowym świecie nie mogę pisać kiedy chcę i ile chcę. Czas bardziej ograniczony, na koniec dnia sił jakby mniej, więc muszę wyznaczać priorytety. Na tej liście blog zawsze będzie niżej niż dziennik, ale za to wyżej niż ...instagram. A uświadomiłam to sobie szczególnie podczas minionych dni...



Ostatnie dni lipca spędziliśmy rodzinnie, na wsi. Uwielbiam ten czas. 
Moje serce absolutnie rwie się do życia poza miastem. 
Ilekroć przychodzi dzień powrotu do Warszawy dopada mnie pewna melancholia.
Mam w sobie głód takiego życia i chcę wierzyć, że Bóg ma to w swoich planach dla nas. Mam nadzieję, że kiedyś otworzy nam te drzwi. Na ten moment jednak jesteśmy w Warszawie i pozostaje mi czerpać ile się da z naszych krótkich wyjazdów w rodzinne strony.

Ostatnio mój mąż eksploruje świat elektronicznego minimalizmu. Przerobił stary telefon na dumb phone - telefon z podstawowymi funkcjami, bez dostępu do przeglądarki czy aparatu. Tylko to, co niezbędne. Bardzo mnie to inspiruje i wkrótce chciałabym wykonać podobny krok, ale na początek postanowiłam spędzić nasz mały urlop bez social mediów. Wylogowałam się z instagrama i bardzo ograniczyłam korzystanie z komunikatorów. Dałam sobie przestrzeń na przemyślenie swojej obecności w świecie kolorowych kwadratów i znowu dochodzę do wniosku, że instagram jest super...
ale jedynie jako dodatek. Jako wisienka na torcie. 

Blog jest dla mnie o stokroć bardziej atrakcyjnym miejscem do wylewania swoich myśli.
Tu czuję się swobodniej, pełniej. Zrzucam wszelką presję i po prostu jestem. 
Sama też uwielbiam czytać przemyślenia innych ludzi, a instagram wymusza spłycenie formy. Blogi są dla mnie bardziej autentyczne i życiowe, po prostu. 


Mam ochotę napisać jeszcze tak wiele, ale już za moment północ, a nasz syn potrzebuje
w miarę wypoczętej mamy :D Także ucinam tutaj, pędzę się ogarnąć i spać.
Moją sierpniową intencją jest w miarę regularna obecność tutaj ❤

Jeśli ktoś tu jeszcze jest, dajcie proszę znać!
Z przyjemnością poznam też więcej blogów 😊

Pozdrawiam cieplutko,
Jagoda


czwartek, 15 czerwca 2023

Naucz nas liczyć dni nasze...

 

"Naucz nas liczyć nasze dni, abyśmy przywiedli serce do mądrości" - Psalm 90:12 Modlę się czasami tymi słowami i widzę, jak Bóg używa mojego mamobycia, żeby pokazać mi zupełnie nową perspektywę na czas. Bardzo cenny i bardzo ograniczony.
*
Jedną z rzeczy, które najbardziej doceniam w macierzyństwie, jest to, że mam o wiele mniej czasu wolnego. Brzmi przewrotnie, ale odnalazłam w tym wielką wartość. Rzeczy, które dotychczas mogłam robić tak długo jak tylko miałam ochotę, dziś muszę planować i umieszczać w konkretnych blokach czasowych. Być bardzo intencjonalna w tym, co robię. Dotyczy to tych najmniejszych rzeczy, jak codzienne obowiązki i odpoczynek, ale też tych dużych jak większe plany i ambicje, dotąd nierealizowane, albo posuwane do przodu ślimaczym tempem (bo przecież mam czas).
No więc dziś, gdy go nie mam, paradoksalnie robię więcej niż w poprzednich latach.
*
Kiedyś ciągle wpadałam w pułapkę nieograniczonego czasu. "Później się tym zajmę", "jutro też jest dzień". Dziś, jeśli naprawdę chcę realizować jakiekolwiek cele i to, na czym mi zależy, to wiem, że muszę wpisywać je w kalendarz. Konkretyzować i działać.
*
Uwielbiam to, jak Bóg zaplanował rolę mamy. Można pomyśleć, że to jedna z najzwyczajniejszych ról, ale pod pokrywą tej zwyczajności kryją się niezwykłe możliwości rozwoju. Będę wychowywać małego człowieka i sama jestem wychowywana jako człowiek, w tak wielu aspektach. Oczywiście jeśli tylko zechcę się temu wychowywaniu poddać.
*
I jeszcze jedno! Dawniej, próbując osiągać swoje cele, kiedy tylko zaczynało robić się zbyt niewygodnie, odpuszczałam. Jako mama zyskałam dodatkowy motor napędowy — wielką miłość do tego małego człowieka, którego chcę wyposażyć we wszystko, co najlepsze i zainspirować do pięknego, świadomego życia.



piątek, 12 maja 2023

Kilka myśli o początkach macierzyństwa



Czas na jedną z najwspanialszych życiowych aktualizacji.
Zostałam mamą!

Po ponad 100 dniach eksplorowania najnowszej roli w moim życiu przyszedł czas,
by napisać o tym kilka słów. Takie mały pamiętnik z pierwszego etapu mamobycia 

1.
Pierwsze dwa tygodnie z naszym synem były najbardziej abstrakcyjnym i jednocześnie najpiękniejszym czasem w naszym życiu. Poczucie pełni uderzyło jak nigdy wcześniej.

2.
Przez całą ciążę obawiałam się depresji poporodowej,
ale nikt mnie nie przygotował na poporodowy haj! Prawdę mówiąc, nie wiem czy istnieje takie określenie, ale całkiem trafnie opisuje początek mojego połogu. To uczucie, kiedy masz milion pomysłów i wewnętrznej energii, ale zmęczone ciało zwyczajnie nie nadąża i wlecze się z tyłu. Praktycznie nie spałam (choć mogłam, bo trafił nam się niezły śpioch). Zamiast tego pisałam w dzienniku jak szalona, robiłam i obrabiałam zdjęcia, robiłam i montowałam filmy. Zdarzało mi się zaczynać dzień... o 3 nad ranem. Jak i dlaczego? Pojęcia nie mam. Również jak to możliwe, że mogłam przy tym normalnie funkcjonować.

3. 
Nie wiedziałam, że można czuć się tak szczęśliwą!

4.
W kwestii codziennego życia - zmieniło się wszystko, a jednocześnie wszystko jest po staremu. Wciąż robimy to samo co wcześniej, zmieniła się jednak skala. Dalej mogę chodzić do kina, kawiarni czy na basen, brać długie kąpiele i spędzać dni z przyjaciółmi. Po prostu teraz muszę uwzględniać w tym wszystkim małego człowieka i więcej mojego zmęczenia, ale generalnie do ogarnięcia - podobno prawdziwa zabawa zaczyna się przy drugim dziecku ;)

5.
Baby brain is a real thing, w moim przypadku szczególnie w połogu.
Błędy ortograficzne ciężkiego kalibru czy kompletna nieumiejętność sklejenia zdania.
Nie wspominając o tych wszystkich dziwacznych emocjach. Momentami naprawdę
czułam się jak niemowlę, które potrzebuje opieki dorosłego.

6.
Koty (w moim odczuciu) dają niezły pogląd na to, jak może wyglądać życie z maleńkim człowiekiem. Planowanie wyjazdów, sprzątanie kuwet, pielęgnacja, wizyty u weterynarzy,
znoszenie humorków i cała ta troska o maleńkie życie. Cytując klasyka, całkiem niezły z nich "cień rzeczy przyszłych" :)

7.
Organizacja siłą rzeczy wbija na kolejny level.
Układanie całej codzienności na nowo, testowanie różnych rozwiązań, modyfikacja rutyn. Bywa ciężko, ale kiedy patrzę na sytuację z szerszej perspektywy - fantastycznie, że jestem dociśnięta do ściany ze swoim czasem, bo uczę się robić rzeczy szybciej i skuteczniej. Dziecko, paradoksalnie, pomaga mi odkupywać czas.

8.
Priorytety. Cała lista leci na nowo. Przyszedł czas, kiedy poporodowy haj opadł i jego miejsce zastąpiło zwyczajne zmęczenie. Wtedy nie ma sentymentów, zostaje tylko to, co naprawdę ma znaczenie. Nie zrobię przecież wszystkiego choćbym bardzo chciała, a więc sztuka wyboru. Bardzo intencjonalne życie.

9.
Małżeństwo przechodzi przez sytuację kryzysową.
Niekoniecznie w negatywnym sensie.  Diada zamienia się w triadę, a to generuje wiele różnych tematów do wspólnego przerobienia i nie da się tego zrobić przed dzieckiem, na gruncie teoretycznym.

10. 
Karmienie piersią to całe spektrum emocji i odczuć.
Pierwszy miesiąc był dla mnie bardzo bolesny, trudny i miałam wrażenie, że całe życie obraca się wokół tego jednego tematu. W najgorszych momentach ratowałam się myślą, że w razie czego mleko modyfikowane czeka w szafce (kupiłam przed porodem, w razie czego). Dodawało mi to sił do dalszej walki, bo wiedziałam, że ból w końcu ustanie. Do tego kompresy multi mam, muszle laktacyjne i blog hafija. Dziś jest pięknie i jestem z siebie dumna, bo rozpoczęcie tej przygody wymagało dużej wytrwałości.

11. 
Nie może być myśli o byciu mamą bez punktu o naszym synku :)
Jestem największą fanką tych maleńkich uśmiechów, cudacznych dźwięków i tego, jak trzyma się za sweterek :) Te uśmiechnięte oczka, biegnące w powietrzu nóżki, iskierki w oczach podczas kąpieli. Patrzę na niego i wciąż nie mogę uwierzyć, nowy człowiek to największy cud. 

12.
Niesamowite jest to, że ta najbardziej naturalna, wprost prozaiczna kobieca rola daje tak niesamowicie wielkie możliwości rozwoju, na tak wielu płaszczyznach. Ekscytuje mnie to mocno! 




niedziela, 1 stycznia 2023

Łączna liczba wyświetleń