czwartek, 27 czerwca 2019

Let's break some barriers!

Minione 5 dni było trochę szalone. Opublikowałam całe 3 filmy, z jednego jestem naprawdę dumna i jeden to zupełnie inna forma niż do tej pory. Testuję i robię co mogę, byle iść naprzód. Czasem wolny spacer nie wystarcza żeby robić postępy, więc postanowiłam wejść z rozbiegu.

Nie chcę jednak przedkładać ilości nad jakość, ale naprawdę potrzebowałam czegoś, co wyrwie mnie z tej stagnacji. Kolejne filmy będą miały moją ukochaną, wypróbowaną formę. Wiem, co jest moje. Chcę czasem zrobić coś nowego, ale to nie jest dobry pomysł na początek tworzenia tego mojego kącika w internetach. Chcę dać się poznać taka, jaka jestem naprawdę. Indie folk, herbata, koty, natura i piękno.

Skąd ta blokada na samym początku? Mikstura kilku czynników: pościgu za perfekcyjnym, porównywanie się z innymi twórcami (najgorsze co można zrobić na początku) i ogólne zmęczenie. Wiosna dała mi w kość, zmarnowałam mnóstwo czasu. Codziennie próbowałam coś nagrywać, bez żadnego rezultatu. Czułam się jakbym przegrała.

A jednak jestem i walczę dalej. Jak? Myślę, że nastawienie było kluczowe. Od samego początku miałam nastawienie pt. uda mi się, w końcu coś wymyślę, pokonam swoje bariery i ograniczenia, pokonam blokady. No i jestem tutaj. 116 osobowa widownia, z czego większość to zakładam, moi znajomi. Początki.

Gdybym mogła powiedzieć coś tej Jagodzie sprzed pół roku - zachowaj kartkę kilkudziesięciu pomysłów na filmy i nie zatrzymuj maszyny, która ruszyła. Jak coś będzie za trudne, bierz kolejny pomysł i leć z tym dalej. Nie potępiaj się, powierz wszystko Bogu i pamiętaj o tym, żeby Twoje serce było we właściwym miejscu. Prowadź je.











sobota, 1 czerwca 2019

Jest dobrze.

Już połowa roku za nami. Bardzo szybko mi zleciała. Cieszę się, że ruszyłam z yt, choć to dla mnie ogromna walka. Mam w sobie pokłady perfekcjonizmu, które często blokują moje działania, jedną rzecz robię tysiąc razy i rezultat i tak nie jest dla mnie dość dobry. Dlatego nie zliczę ile razy od początku roku blokowałam i odblokowywałam swoje filmy. Ja jednak zdecydowałam wygrać tę walkę. Nie dam się osądom i potworom mojej głowy. Mam mnóstwo wspaniałych, pięknych pomysłów. Mogłabym realizować codziennie piękny film, gdyby doba była wystarczająca. Wierzę, że w końcu ruszę to dalej.


Miałam ostatnio dziwne stany. Kuba twierdzi, że to przez złamane słowo, które dałam samej sobie. Ja twierdzę, że to nie było złamane słowo, jednak nie ulega dla mnie wątpliwości, że widzę związek dziwnych stanów, wewnętrznych osądów, brak nowych filmów ze źle zagospodarowanym czasem i roztrzepanymi priorytetami.

Priorytety. Bóg.
Chcę być blisko Boga. Każdy krok oddalenia jest dla mnie jak rana, którą sama sobie zadaję. Którą zadaję Jemu. Miłość i relacja to praca. Nic nie robiąc, nie dbając o to, nie zabiegając nie mogę przyjąć, że będzie dobrze. Mój plan jest konkretny. Swoją drogą ruszamy z Kubą z blogiem. Już nie tylko mój blog, choć przeniosę niektóre teksty. Będziemy pisać razem. O Bogu, o małżeństwie i prostocie.


Slot.
Nie mam pojęcia ile dni zostało, ale bardzo się cieszę. Na tyle, na ile w tym momencie potrafię, bo ostatnio zepsuła mi się funkcja 'radość i ekscytacja'. A więc przestałam odliczać dni, ale  został miesiąc. Same będą się odliczać. Do tego czasu chcę zrobić duchowy serwis. Radość i ekscytacja mają wrócić. Z nawiązką, a co.

PracaTemat wraca. Jestem nieogarnięta w biznesowych sprawach, na szczęście Kuba się zaangażował i odbudował trochę mojej utraconej motywacji. Gdybym mogła w jakiś sposób wyrazić mój żal źle wykorzystanych godzin, które zamieniły się w lata. Ale niestety, tego żalu nie da się opisać. Jedyne co mogę zrobić, to zacząć działać bezzwłocznie. Nie tylko w aspekcie biznesu. Nie ważne ile przegranych za mną - zamierzam wygrać.


Miłość do ludzi.
Ciężki to dla mnie temat. Jak mogę okazywać ludziom miłość? Dbać o nich? Jak mam wyjść z mojego introwertycznego, trochę zamkniętego światka? Mam 22, prawie 23 ylata i nie potrafię z ludźmi rozmawiać. Nie lubię tego robić, kiedy nie muszę. Chyba, że przez listy lub maile. Kiedyś wymieniałam wiele listów. Czytam je do dzisiaj i wciąż czuję piękną więź z ludźmi od listów. A teraz czuję się trochę samotna, choć wiele ludzi jest wokół mnie, ciężko mi zdobyć się na wyjście do nich. Dlatego jestem i zawsze byłam samotnikiem. Bo nie wiem jak wyjść do ludzi, albo czuję przed tym ogromny opór. A kiedy już pojawia się chęć wejścia w relację (niezwykle rzadko) to jest to traf w 10. Dobrze, że Kuba też jest samotnikiem i dzięki Boże za internet! :)
Boję się ludzi oswajać, bo nie wiem jak im wyjaśnić mój sposób funkcjonowania. Za najbliższych mi (poza Kubą) uważam ludzi, z którymi nie trzymam kontaktu na co dzień. Kontakt raz na parę miesięcy i wtedy czuję, że to ma smak. Rozpisałam się, ale wciąż nie mam odpowiedzi na swoje pytania. Zastanawiam się czy jest jakiś sposób stworzony specjalnie dla mnie, przez który mam ludziom okazywać miłość i troskę. Może właśnie listy, a ja za dużo kombinuję i za dużo siebie osądzam?

Teraz.
Teraz jadę pociągiem do miasta moich codziennych marzeń. Teraz myślę nad tym, gdzie za chwilę pójdę i co zjem. Mapa kawiarni jest moja, wiadomo. Teraz jest dobrze i spokojnie. Kocham fakt, że choć cały dzień pracy przede mną, ja czuję się jakbym jechała na wakacje. Coś zupełnie innego niż pół roku wcześniej. Teraz jest dobrze. Dziękuję Ci Boże!
Niezły prezent, jadę w piękne miejsce, robić piękne rzeczy, które mogłabym robić za darmo - a jeszcze mi za to płacą :)





Łączna liczba wyświetleń