Witam po długiej przerwie!
Od długiego czasu zbierałam się, by posprzątać pajęczyny, które zawisły na blogu.
Często o nim myślę, okazjonalnie zaglądałam. To w końcu mój mały dziennik internetowy.
Zdecydowanie częściej piszę w tym analogowym. Jest coś magnetyzującego w pisaniu odręcznym. Szum stalówki płynącej po papierze jest nie do zastąpienia. Forma wpisów jednak pozostaje zbliżona. Spontaniczne myśli, bez ładu i składu (zazwyczaj). Nie wiem, co czeka za rogiem kolejnego akapitu.
Pisanie jest dla mnie formą sztuki. Małym hobby, sprawiającym niezwykłą przyjemność. Lubię się w nią zanurzać powoli, smakować każde zdanie. Niestety stety, w moim nowym świecie nie mogę pisać kiedy chcę i ile chcę. Czas bardziej ograniczony, na koniec dnia sił jakby mniej, więc muszę wyznaczać priorytety. Na tej liście blog zawsze będzie niżej niż dziennik, ale za to wyżej niż ...instagram. A uświadomiłam to sobie szczególnie podczas minionych dni...
Ilekroć przychodzi dzień powrotu do Warszawy dopada mnie pewna melancholia.
Mam w sobie głód takiego życia i chcę wierzyć, że Bóg ma to w swoich planach dla nas. Mam nadzieję, że kiedyś otworzy nam te drzwi. Na ten moment jednak jesteśmy w Warszawie i pozostaje mi czerpać ile się da z naszych krótkich wyjazdów w rodzinne strony.
ale jedynie jako dodatek. Jako wisienka na torcie.
Blog jest dla mnie o stokroć bardziej atrakcyjnym miejscem do wylewania swoich myśli.
Tu czuję się swobodniej, pełniej. Zrzucam wszelką presję i po prostu jestem.
Sama też uwielbiam czytać przemyślenia innych ludzi, a instagram wymusza spłycenie formy. Blogi są dla mnie bardziej autentyczne i życiowe, po prostu.
Z przyjemnością poznam też więcej blogów 😊