Żegnaj lipcu, witaj blogu. Po przerwie.
Konsekwencja i regularność wciąż widnieją
na mojej liście do przepracowania. Może jutro ;)
A na serio, jutro rozpoczynam projekt,
który chodzi za mną od jakiegoś czasu.
Projekt 365.
W linku wszystko pięknie wytłumaczone.
Zaczynam go z bliskimi i jest dla mnie ważny,
więc myślę, że uda mi się go ukończyć.
Tak samo jak wyzwanie Biblia w pół roku,
które też było dla mnie ważne, przerabiane z bliskimi
i najważniejsze - ukończone z powodzeniem.
Pomysł na fotograficzne wyzwanie
bierze się z mojego ogromnego pragnienia,
żeby wypracować regularność.
Poza tym codziennie robię zdjęcia,
ale lądują w różnych miejscach, są nieuporządkowane
i mam ogromny problem z ich segregacją.
Oczekuję, że to wyzwanie uprzyjemni i ułatwi mi nieco
pracę nad artystyczną samodyscypliną, której bardzo potrzebuję.
Nastawiam się na bardziej na dokumentację codzienności
niż na artystyczne kadry, choć i te drugie też się pojawią. I tak.
To tyle w kwestii wyzwania.
Z innych kwestii... wkrótce staniemy się właścicielami
naszego własnego M! Nie mogę w to uwierzyć!
Więcej szczegółów będę zdradzać z czasem,
jak będzie zbliżał się termin przeprowadzki.
Jestem totalnie podekscytowana,
ale przyznam, że emocje związane
z tym tematem są bardzo wyczerpujące.
Zostało niecałe 100 wschodów słońca do moich 25 urodzin.
Taka piękna, okrągła liczba, że chyba tym razem urządzę imprezę :D
Jeśli to zrobię, będzie totalnie po mojemu.
Dekoracje w całym domu ^^, tort Totoro,
polaroid dla gości, tańce, śpiewy
i co tam jeszcze wymyślę.
Mam jeszcze trochę czasu na planowanie,
ale nie chcę się spieszyć, bo może przed nami
kolejny lockdown? Who knows...